Powrót na drogę

Środa, ciepły wieczór. NIE PADA :)

Idziemy walczyć o swoje. Ostatnio rozłożyła mnie choroba i nie było opcji żeby pobiegać. Po odstawieniu leków na wtorkowym treningu myślałem, że się położę i będę płakał. Miałem szlifować formę a tu spadek i to bardzo duży. Brak sił, problem z oddechem i pulsem....

Na szczęście wczoraj wyglądało to już o wiele lepiej. Biorę psa na smycz i idziemy pobiegać.

Spokojne tempo cel założony około 5 km.

Biegamy sobie w granicach 7-8 min na kilometr. To chyba nawet spacerowe tempo.
Dzisiaj jednak sytuacja się odwraca. To mnie jest o wiele lżej podczas biegu i to ja ciągnę za sobą psa a nie on mnie. :)

Przebiegliśmy sobie bardzo lekko 5 km w czasie 38min.

Szału nie ma ale ruszamy z kopyta.

Do 8 czerwca już niedaleko.

Komentarze

Popularne posty