Niedzielny wypad..

Jakim cudem przebiec za niecały miesiąc 21 km?  Pytam się jak?   Dzisiaj z Ojcem ruszyliśmy na podbój okolicznych tras w okolicy Mysłakowic. Wybiegamy pełni optymizmu z pod domu na 1 Maja. Lecimy w kierunku Daszyńskiego. Coraz ciężej się oddycha. Niby zimno, niby ciepło....dziwnie... Potem już dla mnie standardowo na tory kolejowe i w kierunku Kostrzycy. Skręcamy w prawo i dajemy w stronę Ścięgien. W pewnym momencie skręcamy w las. Biegnie się ciężko bo podłoże grząskie i błotne ale nadal pocieszne miny.   WP_20140413_004 WP_20140413_00120140413171309 WP_20140413_00320140413171521     Biegając tak po lesie znowu napotykam zaprzyjaźnione sarny. Dobiegamy do Leśnego Banku Genów i znowu skręcamy na tory. Biegnie się tragicznie bo jak na Polskie warunki jeszcze nie zdążyły zarosnąć trawą. To takie głupie klepanie z kładki na kładkę. Na tym odcinku bardzo poczułem piszczele i uda.   Dobiegamy do ul. Daszyńskiego gdzie byliśmy jakiś czas temu. Zamiast biec do domu na ciepłą kawkę znowu skręcamy w las i wracamy koło Leśnego Banku Genów i wracamy do Kostrzycy. Z tego miejsca nasze nogi nie chcą już szukać nowych tras i prowadzą do domu. Krążymy po Mysłakowicach i przed samym domem robimy kółko wokół stawu i wracamy padnięci pod dom.   Czas nie najlepszy. Biegło się bardzo dziwnie i ciężko. Nie płaczemy jednak.. Dodaje zdjęcie jak zmieniły się nasze miny po biegu hehe   WP_20140413_00520140413173215     Poniżej podsumowanie treningu. Do zobaczenia.    

Komentarze

Popularne posty